Ładowanie…

Cloudtouching / Chmurdotykanie

GregF
Dotknij / Touch...

GregF



Muzyka od zawsze coś mi robiła. Jeszcze jako dziecko godzinami siedziałem przy pianinie w bibliotece publicznej i naciskałem klawisze fascynując się bogactwem brzmień, które z tego wynikały. Potem przyszły czasy szkolne, dorastanie, i pierwsza gitara akustyczna (a raczej wyrób gitaropodobny), kupiona za odłożone z trudem kieszonkowe po wielomiesięcznym polowaniu na dostawę w sklepie muzycznym (tak, przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych to czasy, kiedy w Polsce towar nie czekał w sklepie na kupującego…).


Były to też czasy wielogodzinnych prób opanowania podstawowych chwytów i technik gry na instrumencie, który boleśnie ranił palce i koszmarnie brzęczał (dzięki Mamo i Tato, że to przetrwaliście!). Wtedy odkryłem bogactwo dźwięków jakie można wydobyć z gitary i na dobre pokochałem drżenie pudła przyciśniętego do serca.


Na świecie pojawiły się The Wall i Oxygene, a duszami nastolatków władały The Doors, Led Zeppelin, AC/DC, a w Polsce trendy wyznaczał festiwal w Jarocinie. Był też ZZ Top, Santana, U2, Dead Can Dance, Sex Pistols, Joy Division, ale też Mike Oldfield, Leonard Cohen, Cocteau Twins, Massive Attack i mnóstwo innej muzyki która stymulowała moją wyobraźnię. Ukształtowały mnie różne odmiany rocka, ale też rodząca się muzyka syntezatorowa, progresywna, psychodeliczna, blues, trochę jazz, ale też klasyka czy muzyka etniczna.


Potem przyszły czasy studenckie i okazało się, że jak gram, to są też tacy co chcę tego słuchać. Był to czas, kiedy na dobre wpadłem w piosenkę studencką, poezję śpiewaną i wszystko to co da się samemu wykonać. Wtedy powstała Obcęgówa i pojawiły się pierwsze doświadczenia sceniczne. Wtedy też zasmakowałem w tworzeniu muzyki do tekstów, choć zawsze bardziej pociągało mnie malowanie muzycznych obrazów niż przemawianie treścią.


Potem nadszedł czas, kiedy muzyka zeszła na dalszy plan, mało grałem i nic nie tworzyłem, choć tęsknota do grania, samemu, czy też w towarzystwie, była mocno obecna. No i nastała era komputerów i Internetu. W końcu nabyłem gitarę elektryczną i podłączyłem ją do komputera. Okazało się, że dzięki DAW nie muszę szukać towarzystwa do grania tylko mogę grać sam ze sobą w duecie, zespole czy nawet orkiestrze, a narzędzia do malowania muzycznych obrazów mam na biurku.


A było to mniej więcej w 2012 roku. Wtedy powstały pierwsze dźwięki do utworów takich jak Cloudtouching, Eveninglide czy Troubless, które z czasem rozbudowałem, dodając im kształtów i kolorów. Opanowałem podstawy produkcji muzycznej a uzyskane efekty pchały mnie do eksperymentowania z różnymi instrumentami, brzmieniami ale też doskonalenia warsztatu instrumentalisty i kompozytora.


Z czasem materiału zaczęło przyrastać, a utwory które powstawały tak się składa są odbiciem różnych wrażeń związanych z lataniem i efektem pogoni za różnymi pomysłami muzycznymi. Postanowiłem więc to gromadzić pod wspólnym hasłem: Cloudtouching / Chmurdotykanie. Projekt ewoluuje i powoli się rozrasta.


A co mnie napędza? Zarówno latając jak i tworząc muzykę doświadczam czystej frajdy swobodnego podążania tam gdzie chcę i jak chcę. Czy to jest… wolność?